0
Twój koszyk

Matki pingwinów

Którą matką z serialu „Matki Pingwinów” jesteś?

Jeden serial, a jaka burza emocji w sieci. Obejrzałam go i w każdej z matek/opiekunów widzę siebie w jakimś etapie swojego życia. A Ty z którą bohaterką najbardziej się utożsamiasz? Bliższa Tobie jest:

Kama – Marta Masza Wągrocka- zawodniczka MMA, rozkręcająca swoją karierę zawodową/sportową, jest na szczycie, otrzymuje intratne propozycje wszystko pięknie się kręci, prawdziwa wojowniczka, jest rozpoznawalna – celebrytka….ale wypiera opinie specjalistów, sygnały od najbliższych, że syn jest w spektrum. Kiedy mierzy się z diagnozą, jedzie na przysłowiowym „wku**ie” i załatwia sprawy w energii rywalizacji, pokazania siły.

Kiedy Ignacy zachorował, miałam bardzo podobnie – nowe projekty, wyzwania, ciekawe propozycje biznesowe wymagające dużo czasu i zaangażowania z mojej strony. Czułam się spełniona zawodowo i mówiłam, że moje drugie imię to sukces. Po diagnozie działałam jak zawodniczka MMA cios za ciosem, nie ma że się nie da ja wam  wszystkim jeszcze pokażę. Często czekałam też na jakąkolwiek zaczepkę, aby móc się odpalić i przyp….lić.

Tatiana – Magdalena Różczka – umęczona matka polka, opiekująca się synem 24/24. Czuwa w busie nawet wtedy kiedy syn jest w placówce no bo kto ma mu pomóc w toalecie? Gdzie tu asystent? Żeby nie miała za lekko to jeszcze kontrolne badania na które przecież nie chodzi regularnie, wykazują coś niepokojącego. No tak za mało zmartwień. Na dodatek ze wszystkim jest sama, bo mąż ciężko pracuje za granicą. Jak się okazuje pracuje też nad nową partnerką bo mu przecież tak ciężko… Słowa. syna po wycieczce w góry najmocniej wyryły mi się w sercu z całego serialu „mamo uśmiechasz się, a już myślałem, że po moich narodzinach nie będziesz znowu taka uśmiechnięta” – coś w tym brzmieniu…a boli cały czas.

Początki choroby Ignasia właśnie tak wyglądały (ok 4-6 lat), że ja byłam z Nim 24/24. Mąż ciągle w trasie, za granicą …taka praca. Ktoś musi pracować, skoro ja tera muszę zająć się dzieckiem. Nikogo nie dopuszczałam do Ignasia, bo nie ufałam, że ktoś może udzielić mu pomocy podczas napadu padaczki lepiej niż ja. Generalnie ja wszystko najlepiej robiłam, a najlepiej to zajechałam sama siebie…

Jerzy – Tomek Tyndyk- w końcu tatuś! opiekun Helenki, który priorytetowo zbawia i zadawala cały świat, oczywiście kosztem swoich potrzeb. A mamuśka (Krystyna Janda) perfekcyjnie opanowała umiejętność przekraczania granic dorosłego syna. Jerzy jest jak zbity „pies” przepraszający za to, że żyje. Na nic nie zasługuje.

I tu też pamiętam, że miałam podobnie, ktokolwiek chorował, miał cięższe chwile w życiu z bliższego otoczenia – dzwonił do. mnie i pojawiałam się ja z całym zestawem reanimującym. Jak nadgorliwy ratownik pierwszej pomocy. Zawsze usłużenie, w oczekiwaniu na ratowanie innych, bezgranicznie oddana, nie potrafiąca powiedzieć NIE…kiedy ktoś przekraczał moje granice.

Ula – Barbara Wypych- mamuśka ideał, żyjąca w bańce mydlanej, aspirująca influencerka, której zależy przede wszystkim na zasięgach, nic tylko posypać brokatem tą lukrowaną postać dla większego blasku zajebistości. Ula relacjonuje każdą chwilę w social mediach w poczuciu misji odczarowania trudnego rodzicielstwa dzieci niepełnosprawnością. Jak łatwo można relacjonować życie w pięknym, dużym domu, z 2 opiekunkami (babciami)….piec bezglutenowe babeczki i mieć czas na regularny manicure i pedicure. Oczywiście w ostatnich odcinkach lukier odbija się czkawką i bańka mydlana pęka – życie. A Ula pokazuje oblicze twardej zawodniczki z misją.

Ta postać przypomina mnie samą z obecnego okresu, bo i nagrywam relacje, uaktywniam się w social mediach no i ostatnio też brutalnie pękła moja małżeńska bańka mydlana – życie. Mam też podobne odczucia jeżeli chodzi o to, że matka dziecka z wyzwaniami może ładnie wyglądać, zadbać o siebie – tylko bez asystentek i opiekunek.

Postacie drugoplanowe – dyrektor szkoły ze swoją historią i misją, wredna i uszczypliwa matka Andrzejka wszystkie postacie (brawurowy casting naprawdę) dopełniają całej historii.

Czytałam wiele opinii, wiele oczekiwań co do scenariusza serialu i sobie myślę, że zgodnie z tym co w jednym wywiadzie powiedziała Klara Kochańska-Bajon „A mi wyjątkowo zależało na komediowym charakterze tej opowieści, bo wierzę, że humorem można odczarować trudne tematy. Staraliśmy się, żeby „Matki pingwinów” były przede wszystkim serialem autentycznym, ale lekkim. Dodającym rodzicom otuchy w tych wyzwaniach, z którymi muszą się mierzyć, i w obliczu sytuacji, z którymi muszą się po prostu pogodzić”

I podpisuję się pod tym, bo każdy ma swoją unikalną historię i nie ma co się licytować kto ma bardziej „przesrane” czego brakuje w serialu, lub co powinno być inaczej ukazane. To co chociaż trochę może ratować nas rodziców dzieci z wyzwaniami to dystans i poczucie humoru. Mocno wierzę, że właśnie ruszyła ogólnokrajowa misja edukacyjna, że np jak w restauracji dziecko będzie głośniej, inaczej się zachowywać od przyjętych norm społecznych, to może ktoś kto obejrzał serial zastanowi się przez chwilę, że to nie kwestia złego wychowania… i przestanie oceniać, dziecko czy rodziców, a spojrzy na całą sytuację po prostu z większym zrozumieniem.


A jak Wasze odczucia? Którą „Matką Pingwinów” jesteś?
Pozdrawiam gorąco dzieci, jak i rodziców grających główne role i gratuluję całym sercem pracy na planie Maksol Maksol Janek Lubas Marta Będzikowska!

Gratuluje reżyserii, Jagoda Szelc Klara Kochańska-Bajon!
Brawa za scenariusz, Trzaska Dorota @nina_lewandowska!

Jedna odpowiedź do “Matki pingwinów

  1. Serial nareszcie podejmuje tematy, które przez lata były pomijane. Pokazuje codzienność rodzin z niepełnosprawnościami, wyzwania, z jakimi się mierzą. To ważne, że zaczyna się o tym mówić otwarcie, pokazując różnorodne perspektywy i emocje. Ten serial daje głos tym, którzy do tej pory pozostawali niezauważeni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *