0
Twój koszyk

Koniec ze zdradzaniem… siebie

Koniec zdradzania siebie!

W imię tego co ludzie powiedzą? Koniec przejmowania się komentarzami innych. I tak każdy interesuje się tylko sobą i myśli tylko o sobie. Jestem sobą bez masek i kłamstw. Oto ja. Lubię ładnie wyglądać, zadbać o siebie. To nie próżność, a higiena. Oczywiście większość dni chodzę w dresie, dla wygody. Ale o tym też ja sama decyduję. Jestem kobietą tak samo jak Ty, czy Twoja żona, siostra. Mam prawo ładnie wyglądać, bez posypywania głowy popiołem i samobiczowania z powodu  diagnozy choroby dziecka. Długo byłam niewidzialna, biedna…koniec z tym. Nie potrzebuje czyjegoś żalu, czy też komentarzy jaki szampon kupiłam w drogerii, przecież mogłam kupić tańszy skoro wszystkie swoje pieniądze inwestuję w leczenie dziecka. Już więcej nie zdradzę siebie, jestem widoczna, jestem kobietą i nie interesuje mnie opinia innych no…z wyjątkiem konstruktywnej krytyki, która może wpłynąć na mój rozwój. Czasami mniej słów, mniej szkód. Jak nie pomagasz, to nie przeszkadzaj.

Koniec zdradzania

Moich marzeń w imię krytyki w sens tego co robie. Najważniejsze, że ja wiem czego chcę i wiem po co to wszystko robię. Nikt nie będzie gasił mojego światła. Ileż to razy słyszałam idź do normalnej pracy. I tu powstaje pytanie, a jaka to normalna praca? Ponad 12 lat pracowałam w mediach w stolicy na zlecenia dużych stacji (TVP, TVN, POLSAT) i na pewnym etapie życia, praca była całym moim życiem. Po urodzeniu dziecka, priorytety bardzo się zmieniają, też więcej czasu chce się poświęcać bliskim. Teraz z perspektywy czasu coraz mniej pamiętam te wszystkie projekty, za to pamiętam każdy ważny moment w życiu mojego syna. Większość ludzi pracuje w miejscach, których nie lubi, w których ciągle narzeka na panujące warunki. Wiem co to poświęcenie w pracy, dla pracy wiem też, że nic nie trwa wiecznie. Każdy projekt przechodzi w zapomnienie. A to co mamy najcenniejsze to czas, czas spędzany z tymi, których kochamy. Po przejściu horroru choroby, licznych pobytach w szpitalach obiecałam sobie, że nie będę więcej marnować swojego czasu na projekty, które nie są tworzone z intencją, miłością i pasją…. Każdy program tv ma swój koniec, powstaje w jego miejsce nowy i kolejny itd..  Ale pasja i misja tworzenia z serca jest tym co napędza mnie do dalszego działania, rozwoju… Nie zdradzę już swoich planów tylko dlatego, że ktoś nie wierzy w moją misję, zarobek, w to co robię. Ważne, że ja wierzę w sukces tego co robię.

Koniec zdradzania

Mojej energii, dla tych co nie potrafią jej docenić. A chcą ją tylko wykorzystać, moja energia jest tylko moja. Ostatnio przeczytałam bardzo trafne zdanie, że nie warto tracić energii na tych co chcą się ogrzać przy „moim ognisku”. Takie osoby pojawiają się tylko po to, aby się ogrzać i jak tylko uzyskają swój cel, zaraz znikają. Staram się bardzo utrzymać „płomień”, ale ogień bez podtrzymywania, podsycania gaśnie. Skoro ktoś nie dba o swój ogień, takie podgrzewanie przy cudzym jest na krótką metę. Koniec „grzania” innych kosztem siebie. Jestem osobą, która wierzy w ludzi, wierzy w potencjał który drzemie w każdym z nas, ale wymiana energii jest tu kluczowa. Też nauczyłam się dość boleśnie, że dla marnej rozpałki nie warto się spalać. Czujesz, że dajesz dużo z siebie? a w zamian otrzymujesz jakieś ochłapy, albo i nic nie otrzymujesz? W dłuższej perspektywie takich działań czujesz w sobie totalne wypalenie. Wówczas należy zadać sobie pytanie, po co to robisz? ktoś Ciebie o to prosił? sama z siebie tak się spalasz dla innych? czy warto? odpowiedz, sobie sama.

Koniec zdradzania

Mojego czasu na coś co mi nie służy i jest wbrew moim zasadom, aby tylko ktoś mnie lubił. Nie jestem zupą pomidorową, nie każdy musi mnie lubić. Ważne, że ja siebie lubię. Zauważyłam, że w dobie social mediów wykreowany jest złudny wzorzec sukcesu, opierający się na pięknych wnętrzach (na kredyt) pięknych autach (na leasing) pięknych sylwetkach (po zastrzykach) pięknych buziach (po wypełniaczach). Każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek wie, że to tylko powierzchowne. Substytuty nie wypełnią pustki, samotności czy poczucia wartości. Wszystko co tak naprawdę potrzebujemy nie da się kupić bo mamy to w sobie (albo jeszcze tego nie odkryliśmy). Mam na myśli: miłość, zdrowie, siłę, determinacje, spokój. Nie interesuje mnie to jakim autem jeździsz, ani jakich firm metki nosisz, interesuje mnie jak się czuję w Twojej obecności. Jeżeli czuję się niekomfortowo to już wiem, że nie będę zabiegała o naszą dalszą relacje.

Koniec zdradzania

Tego jaka jestem, spełniania czyichś oczekiwań wobec mnie i tego co robię. Matka dziecka z wyzwaniami powinna pokornie słuchać rad ludzi, którzy mimo, że mają inną sytuację życiową, czy zdrowe dzieci wiedzą lepiej gdzie powinnam szukać pomocy. Prawda jest taka, że gdybym leczyła syna na NFZ, czekała po pół roku na wizyty do specjalistów… nie miałabym takich efektów jak teraz. Stan dziecka wymagał pomocy tu i teraz. Ale jak to komuś wytłumaczyć kto cierpliwie czeka na wizytę do lekarza bez obawy o życie dziecka? Matka dziecka z wyzwaniami uznawana jest za roszczeniową w poradniach, bo nie da się spławić. Bo wie jakie ma prawa i walczy. Życie z chorobą dziecka tak ją przeorało, że jest w trybie walki. Ale nie musi tak być. Dużo więcej często można załatwić uśmiechem, humorem i dobrym słowem, podejściem. System nas nie broni, nie pomaga, ale to od nas zależy jak podejdziemy do sprawy. Nie chcę być roszczeniową matką, wierzę, że jak ktoś ma pozytywne nastawienie to i z najtrudniejszej sytuacji może wyjść zwycięsko. Jak to zrobić? Nastawić się pozytywnie i tak działać.

Matka jest siłą, kobieta jest siłą, ja jestem siłą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *